Translate

sobota, 21 września 2013

Rozdział 2

* Laura *
Gdy w szafce szukałam butelki wody, ktoś otworzył szafkę obok mojej, tej  szafki nie otwierał nikt od chyba początku zeszłego roku szkolnego. Jest znalazłam, zamknęłam szafkę, osoba o bok mnie odwróciła się to był Harry, no super.
- hej, Lura. Nie wiedziałem że masz szafkę obok mojej- skąd on zna moje imię
- skąd znasz moje imię?- zapytałam, ten się tylko uśmiechnął
-pewna dziewczyna o imieniu chyba Monika zdradziła mi twe imię- i znów ten uśmiech, boże człowieku weź się ogarnij. Sztucznie się uśmiechnęłam i odeszłam, podążyłam w stronę szatni. Szybko się przebrałam, weszłam do kantorka po piłkę. Weszłam na salę, pan Kalinowy, kazał przebiec piętnaście kółek, dobra to idziemy biegać po chwili dogoniłam Ewelinę,gdyż Julia biegła z Niallem. Tak to wszystkie kółka przebiegłam gadając z Eweliną. Robiąc ostatnie kółka zauważyłam Harry'go, który  biegł z... resztą swojego zespołu. Po skończonej lekcji poszłam pod prysznic, szybko się umyłam i wytarłam ubrałam znów moje ciuchy  w których przyszłam do szkoły. Szłam do szafki zanieść strój i wziąć matematykę całe szczęście siedzę z  Julią, chyba z nią siedzę gdyż przyjechał Niall to mi została tylko ostatnia ławka przy oknie. Weszłam do klasy, na moim miejscu siedział już Niall
- o Laura, już idę - powoli wstał, Julia spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem
- nie, nie musisz jest jeszcze miejsce w klasie siedź sobie.- powiedziałam chichocząc, poszłam do ławki przy oknie
- mogę się dosiąść ?- byłam odwrócona w stronę okna, ale dobrze wiedziałam że to Harry.
- czemu mnie się uczepiłeś? - zapytałam powoli odwracając głowę, Harry już siedział
- bo cię skądś znam, wiem o tobie wszystko. Wiem że lubisz czytać książki, chodzić na zakupy i wiem że chcesz zostać gitarzystką. Wiem o tobie tyle jakbym znał cię od urodzenia, ale tak nie jest - skończył, a ja doznałam szoku, nawet nie znam jego nazwiska a on tyle o mnie wie.
- jak masz na nazwisko?- zapytaliśmy w tym samym momencie
- ty pierwsza- miał uśmiech szczery aż do bólu
-Edwards, Laura Edwards, teraz ty- także się uśmiechnęłam
- Styles, Harry Styles-
- więc Harry, podobno chodziłeś do tej szkoły?- chyba nie był zadowolony z mojego pytania
- niestety tak, wtedy moi rodzice byli jeszcze razem, po ich rozwodzie wraz z mamą i moją młodszą siostrą Gemmą przeprowadziliśmy się do Londynu.- widać że tęskni za ojcem- podobno mam siostrę ale przyrodnią, ojciec po rozwodzie zmienił nazwisko, a ty ile już tu mieszkasz?- zapytał uśmiechnięty
- dom kupiliśmy po jakieś rodzinie która się przeprowadziła do  Londynu, jak się wprowadziliśmy miałam dziewięć lat. Do dziś nie wiem kto był starym właścicielem, zostawili meble i wszystko dostałam pokój po jakimś chłopaku, gdyż cały pokój miał obklejony plakatami zespołu Queen, nie przepadam za tym zespołem więc wszystkie plakaty wylądowały w jakimś kartonie -  uśmiechnęłam się  na samą myśl o tym kartonie i o innych rzeczach z tego pokoju. Resztę lekcji przegadaliśmy, po matematyce nauczyciele odwołali lekcje gdyż szkoła musi być zamknięta bo jakaś osoba ma rozniosła wszy  i muszą oczyścić szkołę. Wracałam do szkoły jadąc na desce.
- wróciłam !!!- krzyknęłam z korytarza, nikt nic nie powiedział, weszłam do kuchni, zastałam tam kartkę ,, Razem z Perrie  pojechaliśmy do babci bo zachorowała, o 13 przyjdzie Jade. Kochamy cie , '' super jest 10:45, może zadzwonię do Jade  żeby przyszła szybciej. Wyjęłam z kieszeni mój telefon   i wystukałam numer Jade.
- Hallo- zapytała roześmiana
- no hej, podobno masz mnie dziś niańczyć? - zapytałam
- ach tak, a o której kończysz to po ciebie podjadę? - zaśmiałam się głośno
- dzwonię w tej sprawie że siedzę sama w domu i nie mam co robić do 13 jeszcze dużo czasu , więc pomyślałam że do ciebie zadzwonię.- powiedziałam. Jade jest jak moja druga siostra, zazwyczaj to z nią bardziej dogaduje się niż z Pezz. Ale całe szczęście Perrie tak jak Jade zawsze znajdzie dla mnie czas, zakupy, kawa, wyżalania się sobie nawzajem i inne.
- no jasne że mogę będę za jakieś 10 minut, do zobaczenia - rozłączyłam się, usiadłam na kanapie w salonie
Mój salon jest nietypowy, za regałem z książkami i telewizorem jest ściana z okien prowadząca na taras, a z tarasu widok dość nie typowy, lasy i kilka domów, obrzeża Londynu a inni nazywają tą dzielnice na której mieszkam , dzielnicą bogaczy '' nie mówię z pieniędzmi problemów nie mamy, mama jest projektantką mody a tata biznesmenem, tak naprawdę rodziców widuje tylko rano, jak wychodzą do pracy , Pezz widzę zależy czy ma terasę czy nie, jak ma terasę to widzę ją raz na dwa miesiące, jak ma wolne to widzę ją codziennie, tak samo jak resztę dziewczyn.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, szybko wstałam i podbiegłam do drzwi.
- Jade- krzyknęłam szczęśliwa
-Laura, ty moje maleństwo - powiedziała wchodząc do środka- to co robimy zakupy czy coś?. - tak cała Jade jej motto ,, nie siedź w domu tylko idź gdzie się da ''.
- nie wiem możemy iść. Słyszałaś może coś o zespole One Direction?- zapytałam niepewnie
- coś tam wiem, wiem że dziś mają koncert, może się wybierzemy ?- jej propozycja była dość interesująca
- jasne ale nie mamy biletów -  Jade jest zwykłym człowiekiem ale dobrze wie kim jestem ja i Perrie
- nie prawda ja mam dwa bilety, na koncert i VIP że po koncercie możemy się z nimi spotkać- zakończyła swoją wypowiedź i poszła do kuchni, wyciągając z lodówki dwie puszki pepsi - łap - rzuciła we mnie jedną puszkę
- dzięki, ale skoro mamy iść na ich koncert to ja nie mam się w co ubrać- wiem wampiry nie powinny pic pepsi tylko krew, ale ja jestem pół wampirzycą i pół człowiekiem, czyli mogę jeść wszystko co normalni ludzie
- wiem, że masz  bo zapełniłaś ubraniami całe dwie szafy- no racja, pociągnęłam ją za rękę i wbiegłyśmy do mojego pokoju. Otworzyłam szafy i zastanawiała się co ubrać.
- Jade, a ty masz co ubrać bo wiesz jak chcesz mogę ci pożyczyć jakieś ciuchy, zresztą mamy ten sam gust-  szeroko się uśmiechnęła, mówię poważnie ja i Jade mamy taki sam styl.
- koncert mamy o 20, więc mamy dużo czasu, na wyszykowanie się- wyrzuciłyśmy na łóżko i podłogę całe zawartość moich szaf. Po 5 godzinach szukania i dopasowywania nareszcie znalazłyśmy, wzięłyśmy ubrania i pobiegłyśmy do łazienki, znaczy ja do jednej a Jade do drugiej, szybki prysznic, delikatny makijaż , i ubranie się, gdy wyszłyśmy zamurowało nas,
- jak ty pięknie wyglądasz!!!!- powiedziałyśmy w tym samym czasie, z czego po chwili zaczęłyśmy się śmiać
- Jade, to ubranie  idealnie do ciebie pasuje - mówiła oglądając ją, bluzka odsłaniała jej brzuch
- mhh, to ty świetnie wyglądasz-  weszłyśmy do pokoju - trzeba by to posprzątać - i tak nam się sprzątanie zleciało do godziny 18.
- dobra chodź bo zanim dojedziemy będzie 19, potem zanim wejdziemy na arenę to zacznie się koncert- no mam racje mieszkanie na obrzeżach to wielki minus bo mam daleko do  centrum
- oki, to chodź - zakluczyłam dom i weszłyśmy do samochodu, równo z 19 byłyśmy pod areną podałyśmy bilety i wpuszczono nas do śrondka, miałyśmy miejsca przy scenie, pierwszy rząd.
 * Harry *

- chłopcy zostało wam 6 minut do największego koncertu w Londynie, a wy jeździcie na deskorolkach? W tej chwili się przebrać i na scenę- darł się na nas Paul, to nasz tatuś w trasie. Że on jeszcze nie ma nas dość
- dobra już idziemy - powiedział Liam. Szybko się przebraliśmy, i wybiegliśmy na scenę, w zwyczaju mamy podawać ręce osobą w pierwszych rzędach i tak też zrobiliśmy. Gdy przebiegałem podając ręce i patrząc na fanki dostrzegłem Laure i Jade, ale co one tu robią? Patrzałem zahipnotyzowany na Laure, która mi pomachała i krzyknęła żebym biegł dalej. Koncert trwał, co chwilkę zerkałem na Laure jak dobrze się bawi. Teraz czas stanąć na platformie i przelecieć tą całą arenę, przy Little Things.
- chciałbym zadedykować ten utwór pewnej dziewczynie którą poznałem dziś w szkole, imienia nie zdradzę ale powiem jedno. Brunetko to dla ciebie- krzyknąłem i Zayn zaczął śpiewać. Mam nadzieje że Laura wie że chodzi o nią.
  Po skończonym koncercie są spotkania VIP. Przyszło z dwadzieścia dziewczyn . Gdy przyszły dwie ostatnie dziewczyny, chciałem mówić że to już koniec ale dostrzegłem że to Laura i Jade.
- hej chłopcy możemy autografy ?- zapytały roześmiane, a na moją twarz wkradł się uśmiech.
- jasne, ale Laura przecież ty nas nie lubisz- stwierdził Louis
 - was nie lubię ale One Direction lubię- i zaczęła się słodko śmiać.          - no żartuje lobię i was i One Direction- 
- idziecie na impreze?-
- ja na pewno nie, nie wiem jak Jade, ale ja na pewno nie jutro szkoła wiecie
- no a ja jestem jej opiekunką przez tydzień, więc może kiedy indziej-o fajnie tydzień z Jade tak?
- jaki tydzień, myślałam że tylko dziś- zaczęła się tłumaczyć
- nie ma mowy, chłopcy może wy do nas wpadniecie ?- tak Laura zgódź się  - co ty na to Laura?
- świetny pomysł jasne że się zgadzam - uśmiechnęła się
- to my z Laura już pojedziemy, tu macie adres i czekamy  na was- i wyszły

---------------------------------------------------------------------------------
no hej. Co tam u was? Ja mam dużo nauki, szkoła nie lubię jej. Miłego czytania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz