Translate

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 3

* Laura *

Gdy tylko wyszłyśmy z tej areny do samochodu. Usiadłam i zastanawiałam się co się właśnie stało  Jade zaprosiła do mnie do domu ich.
- co ja ci zrobiłam że tak mnie karzesz ?- spojrzałam na jaj twarz, ona tylko się uśmiechnęła
- oni nie są tacy źli jak ci się wydaje, daj im szanse- szanse? im? no ona chyba zwariowała?
- dobrze, dam im jedną szanse- uległam jej
- a tak w ogóle, o jakiej brunetce mówił Harry?-  to ciekawe pytanie
- tyle co wiem, w szkole poznał tylko Monikę i mnie, a Monika to farbowana blondynka, więc chyba ja  - nie to nie może być prawda, ja taka brzydula? Nie na pewno nie.
- no widzisz, ale na Harry'go  radzę ci dobrze, pierw go dobrze  poznaj , wtedy osądzaj- ale przecież, dobra Jade ma zazwyczaj racje  - super, jesteśmy już pod domem, teraz zmyć makijaż i przebrać się w piżamkę bo jest już 23, 30,- cała Jade, piżamka, kakałko i możemy siedzieć całą noc przy jakiś dobrych filmach.
- ale co z chłopcami? Przecież przy nich nie będziemy paradowały w piżamach - coś mi się zdaje że to było planowane
- na tej karteczce z adresem dopisałam że zostają u nas na noc więc... wiesz musimy - zabije ją jak boga kocham
- dobra, spoko, nic się nie stało - jak jestem zdenerwowana mam mówić tylko  dobra i spoko ''  i powiem jedno to zawsze pomaga. Weszłyśmy do domu, poszłyśmy do mnie do pokoju wybrać piżamy i się przebrać,  moja ukochana piżama, Jade wzięła piżamę  Perrie gdyż żadna moja nie była na nią dobra. Gdy byłyśmy w kuchni usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, poszłam  otworzyć.
- no hej chłopaki - powiedziałam przy otwieraniu drzwi, ale nikogo zinami nie było . Wyszłam na ganek, w celu sprawdzenia co to za żartowniś ale nikogo nie było. Wróciłam do domu .
- gdzie masz chłopców, bo słyszałam  jak się z nimi witałaś -
- nie wiem gdy otworzyłam drzwi nikogo nie było- i znów zadzwonił dzwonek, szybko podbiegłam otworzyć, gdy otwierałam ujrzałam za nimi piątkę chłopców, z podręcznymi torbami.
- no hej, jesteśmy tak jak nas zaprosiłyście- uśmiechnęłam się i otworzyłam szerzej drzwi aby mogli wejść.
- siema, my jesteśmy już w piżamach teraz wasza kolej- powiedziała Jade przytulając chłopców
- dobra, mamy tu trzy łazienki, więc dwójka będzie musiała chwilkę z nami pogadać - zaśmiałam się, razem z nami zostali Harry i Niall
- Laura? Pamiętasz jak w szkole mówiłaś o tym domu do którego się przeprowadziłaś?- no coś tam mówiłam
- no mówiłam a co?- byłam strasznie ciekawa co mi chce powiedzieć
- no wiec znalazłem byłego właściciela,  nazywa się Harry Styles i stoi przed tobą - że co? On tu mieszkał, znaczy dom nie wygląda tak jak wtedy jest po remoncie i to wielkim.
- Poważnie? To jak chcesz mogę tobie oddać ten karton o którym ci mówiłam- słodko się uśmiechałam, Harry nie znam go możemy być tylko dalszymi znajomymi nic więcej. Nagle zadzwonił telefon Harry'go.       - tak, zaraz będziemy- i zakończył rozmowę, chłopcy wrócili nie w piżamach tylko już ubrani całkowicie inne rzeczy niż te w których przyszli - przepraszam- szepnął Harry, jak na zawołanie każdy z nich wyszczerzył kły
-  pójdziecie z nami - spojrzałam w jego oczy, Harry jest z rady wampirów, łatwo to poznać po kolorze oczu, rada ma bardzo intensywne tęczówki, ja dostałam propozycje dostania się do rady ale odmówiłam 
- no chyba sobie żartujecie- zrobiłam to co oni pokazałam ząbki, trochę się zdziwili.- po co mam iść?- zapytała, nie pójdę z radą, za nic na świecie. Już tłumacze, jeśli rada wzywa cię po stu latach to zazwyczaj znaczy śmierć, czyli będę zwykłą siedemnastolatką która kiedyś umrze. Tak trochę dziwne wiem, ale ja jestem pół wampirem i pół człowiekiem, bo kiedyś zostałam ugryziona przez wampira jeszcze jedno ugryzienie i będę człowiekiem
- bo rada musi.... ci coś przekazać - ha zrobił przerwę, czyli kłamie
- wybacz, ale nie mogę i ty dobrze o tym wiesz, w końcu to przez ciebie jestem tym kim jestem, to ty mnie ugryzłeś 159 lat temu. I nawet nie zaprzeczaj, pamiętasz? - pokręcił przecząco głową - To ci przypomnę, dziewiętnastoletnia dziewczyna spacerująca wieczorem po parku, jeden chłopak siedzący na ławce, dziewczyna przechodząca obok niego, nagle chłopak wstaje podchodzi do dziewczyny gryzie ją w szyje, wynosi do lasu porzuca , a rano dziewczyna stoi przed jakimiś ludźmi, jej życie zmienia się o 180 stopni. Teraz pamiętasz? - zapytałam pewna siebie

 * Harry *

Gdy Laura pytała mnie czy może oddać mi ten karton, kiedy  zadzwonił mój telefon
- Hallo - zapytałem
- zabierzcie je dwie, musimy zabić jedną na oczach drugiej, chłopcy już wiedzą - powiedział jeden z nich, jestem z rady, nie chciałem tego ale mnie zmuszono, Laura gdy zobaczyła chłopców inaczej ubranych, spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, wyszeptałem przepraszam  i razem z chłopcami pokazaliśmy kły
- pójdziecie z nami - powiedziałem, chciałem złapać ją za nadgarstki, ale szybko zabrała ręce
- no chyba sobie żartujecie- wysyczała przez zęby, i pokazała ząbki, zdziwiłem się i to bardzo, ona jest wampirzycą? Nie możliwe ma wysoką temperaturę ciała i jest słodka, je tak jak ludzie- po co mam iść?- zapytała wrednym i niespokojnym tonem. Zastanowiłem się chwilę, wiecie nie powiem jej, rada kazała was przyprowadzić i zabić
- bo rada musi.... ci coś przekazać-  po co ja zrobiłem przerwę, teraz na pewno nie pójdzie
- wybacz, ale nie mogę i ty dobrze o tym wiesz, w końcu to przez ciebie jestem tym kim jestem, to ty mnie ugryzłeś 159 lat temu. I nawet nie zaprzeczaj, pamiętasz?- oczywiste że pamiętam, ale pokręciłem głową-To ci przypomnę, dziewiętnastoletnia dziewczyna spacerująca wieczorem po parku, jeden chłopak siedzący na ławce, dziewczyna przechodząca obok niego, nagle chłopak wstaje podchodzi do dziewczyny gryzie ją w szyje, wynosi do lasu porzuca , a rano dziewczyna stoi przed jakimiś ludźmi, jej życie zmienia się o 180 stopni. Teraz pamiętasz?- tak, musiałem ją porzucić w lesie, bo Laura ma wielką moc jakby zechciała mogła by zniszczyć całe pokolenia wampirów sama. Dlatego jest pół wampirem i pół człowiekiem musieliśmy ja ugryźć, teraz jak ktoś ją ugryzie krótko przemieni się w człowieka, jeśli ugryzie się ją długo stanie się znów wampirem, ale jaj przyjaciółką jest Jade i Julia, Oby dwie są aniołami Jade chroni Laurę, a Julia nas czyli mnie, Zayna,Louisa,Liama i Nialla, może i są aniołami ale Julia jest z złą anielicą o czarnych skrzydłach, która próbuje przywrócić swoje dawne białe, Jade jest anielicą o białych skrzydłach od urodzenia.

----------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki, ale nie miałam czasu napisać dłuższego, miłego czytania.

sobota, 21 września 2013

Rozdział 2

* Laura *
Gdy w szafce szukałam butelki wody, ktoś otworzył szafkę obok mojej, tej  szafki nie otwierał nikt od chyba początku zeszłego roku szkolnego. Jest znalazłam, zamknęłam szafkę, osoba o bok mnie odwróciła się to był Harry, no super.
- hej, Lura. Nie wiedziałem że masz szafkę obok mojej- skąd on zna moje imię
- skąd znasz moje imię?- zapytałam, ten się tylko uśmiechnął
-pewna dziewczyna o imieniu chyba Monika zdradziła mi twe imię- i znów ten uśmiech, boże człowieku weź się ogarnij. Sztucznie się uśmiechnęłam i odeszłam, podążyłam w stronę szatni. Szybko się przebrałam, weszłam do kantorka po piłkę. Weszłam na salę, pan Kalinowy, kazał przebiec piętnaście kółek, dobra to idziemy biegać po chwili dogoniłam Ewelinę,gdyż Julia biegła z Niallem. Tak to wszystkie kółka przebiegłam gadając z Eweliną. Robiąc ostatnie kółka zauważyłam Harry'go, który  biegł z... resztą swojego zespołu. Po skończonej lekcji poszłam pod prysznic, szybko się umyłam i wytarłam ubrałam znów moje ciuchy  w których przyszłam do szkoły. Szłam do szafki zanieść strój i wziąć matematykę całe szczęście siedzę z  Julią, chyba z nią siedzę gdyż przyjechał Niall to mi została tylko ostatnia ławka przy oknie. Weszłam do klasy, na moim miejscu siedział już Niall
- o Laura, już idę - powoli wstał, Julia spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem
- nie, nie musisz jest jeszcze miejsce w klasie siedź sobie.- powiedziałam chichocząc, poszłam do ławki przy oknie
- mogę się dosiąść ?- byłam odwrócona w stronę okna, ale dobrze wiedziałam że to Harry.
- czemu mnie się uczepiłeś? - zapytałam powoli odwracając głowę, Harry już siedział
- bo cię skądś znam, wiem o tobie wszystko. Wiem że lubisz czytać książki, chodzić na zakupy i wiem że chcesz zostać gitarzystką. Wiem o tobie tyle jakbym znał cię od urodzenia, ale tak nie jest - skończył, a ja doznałam szoku, nawet nie znam jego nazwiska a on tyle o mnie wie.
- jak masz na nazwisko?- zapytaliśmy w tym samym momencie
- ty pierwsza- miał uśmiech szczery aż do bólu
-Edwards, Laura Edwards, teraz ty- także się uśmiechnęłam
- Styles, Harry Styles-
- więc Harry, podobno chodziłeś do tej szkoły?- chyba nie był zadowolony z mojego pytania
- niestety tak, wtedy moi rodzice byli jeszcze razem, po ich rozwodzie wraz z mamą i moją młodszą siostrą Gemmą przeprowadziliśmy się do Londynu.- widać że tęskni za ojcem- podobno mam siostrę ale przyrodnią, ojciec po rozwodzie zmienił nazwisko, a ty ile już tu mieszkasz?- zapytał uśmiechnięty
- dom kupiliśmy po jakieś rodzinie która się przeprowadziła do  Londynu, jak się wprowadziliśmy miałam dziewięć lat. Do dziś nie wiem kto był starym właścicielem, zostawili meble i wszystko dostałam pokój po jakimś chłopaku, gdyż cały pokój miał obklejony plakatami zespołu Queen, nie przepadam za tym zespołem więc wszystkie plakaty wylądowały w jakimś kartonie -  uśmiechnęłam się  na samą myśl o tym kartonie i o innych rzeczach z tego pokoju. Resztę lekcji przegadaliśmy, po matematyce nauczyciele odwołali lekcje gdyż szkoła musi być zamknięta bo jakaś osoba ma rozniosła wszy  i muszą oczyścić szkołę. Wracałam do szkoły jadąc na desce.
- wróciłam !!!- krzyknęłam z korytarza, nikt nic nie powiedział, weszłam do kuchni, zastałam tam kartkę ,, Razem z Perrie  pojechaliśmy do babci bo zachorowała, o 13 przyjdzie Jade. Kochamy cie , '' super jest 10:45, może zadzwonię do Jade  żeby przyszła szybciej. Wyjęłam z kieszeni mój telefon   i wystukałam numer Jade.
- Hallo- zapytała roześmiana
- no hej, podobno masz mnie dziś niańczyć? - zapytałam
- ach tak, a o której kończysz to po ciebie podjadę? - zaśmiałam się głośno
- dzwonię w tej sprawie że siedzę sama w domu i nie mam co robić do 13 jeszcze dużo czasu , więc pomyślałam że do ciebie zadzwonię.- powiedziałam. Jade jest jak moja druga siostra, zazwyczaj to z nią bardziej dogaduje się niż z Pezz. Ale całe szczęście Perrie tak jak Jade zawsze znajdzie dla mnie czas, zakupy, kawa, wyżalania się sobie nawzajem i inne.
- no jasne że mogę będę za jakieś 10 minut, do zobaczenia - rozłączyłam się, usiadłam na kanapie w salonie
Mój salon jest nietypowy, za regałem z książkami i telewizorem jest ściana z okien prowadząca na taras, a z tarasu widok dość nie typowy, lasy i kilka domów, obrzeża Londynu a inni nazywają tą dzielnice na której mieszkam , dzielnicą bogaczy '' nie mówię z pieniędzmi problemów nie mamy, mama jest projektantką mody a tata biznesmenem, tak naprawdę rodziców widuje tylko rano, jak wychodzą do pracy , Pezz widzę zależy czy ma terasę czy nie, jak ma terasę to widzę ją raz na dwa miesiące, jak ma wolne to widzę ją codziennie, tak samo jak resztę dziewczyn.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, szybko wstałam i podbiegłam do drzwi.
- Jade- krzyknęłam szczęśliwa
-Laura, ty moje maleństwo - powiedziała wchodząc do środka- to co robimy zakupy czy coś?. - tak cała Jade jej motto ,, nie siedź w domu tylko idź gdzie się da ''.
- nie wiem możemy iść. Słyszałaś może coś o zespole One Direction?- zapytałam niepewnie
- coś tam wiem, wiem że dziś mają koncert, może się wybierzemy ?- jej propozycja była dość interesująca
- jasne ale nie mamy biletów -  Jade jest zwykłym człowiekiem ale dobrze wie kim jestem ja i Perrie
- nie prawda ja mam dwa bilety, na koncert i VIP że po koncercie możemy się z nimi spotkać- zakończyła swoją wypowiedź i poszła do kuchni, wyciągając z lodówki dwie puszki pepsi - łap - rzuciła we mnie jedną puszkę
- dzięki, ale skoro mamy iść na ich koncert to ja nie mam się w co ubrać- wiem wampiry nie powinny pic pepsi tylko krew, ale ja jestem pół wampirzycą i pół człowiekiem, czyli mogę jeść wszystko co normalni ludzie
- wiem, że masz  bo zapełniłaś ubraniami całe dwie szafy- no racja, pociągnęłam ją za rękę i wbiegłyśmy do mojego pokoju. Otworzyłam szafy i zastanawiała się co ubrać.
- Jade, a ty masz co ubrać bo wiesz jak chcesz mogę ci pożyczyć jakieś ciuchy, zresztą mamy ten sam gust-  szeroko się uśmiechnęła, mówię poważnie ja i Jade mamy taki sam styl.
- koncert mamy o 20, więc mamy dużo czasu, na wyszykowanie się- wyrzuciłyśmy na łóżko i podłogę całe zawartość moich szaf. Po 5 godzinach szukania i dopasowywania nareszcie znalazłyśmy, wzięłyśmy ubrania i pobiegłyśmy do łazienki, znaczy ja do jednej a Jade do drugiej, szybki prysznic, delikatny makijaż , i ubranie się, gdy wyszłyśmy zamurowało nas,
- jak ty pięknie wyglądasz!!!!- powiedziałyśmy w tym samym czasie, z czego po chwili zaczęłyśmy się śmiać
- Jade, to ubranie  idealnie do ciebie pasuje - mówiła oglądając ją, bluzka odsłaniała jej brzuch
- mhh, to ty świetnie wyglądasz-  weszłyśmy do pokoju - trzeba by to posprzątać - i tak nam się sprzątanie zleciało do godziny 18.
- dobra chodź bo zanim dojedziemy będzie 19, potem zanim wejdziemy na arenę to zacznie się koncert- no mam racje mieszkanie na obrzeżach to wielki minus bo mam daleko do  centrum
- oki, to chodź - zakluczyłam dom i weszłyśmy do samochodu, równo z 19 byłyśmy pod areną podałyśmy bilety i wpuszczono nas do śrondka, miałyśmy miejsca przy scenie, pierwszy rząd.
 * Harry *

- chłopcy zostało wam 6 minut do największego koncertu w Londynie, a wy jeździcie na deskorolkach? W tej chwili się przebrać i na scenę- darł się na nas Paul, to nasz tatuś w trasie. Że on jeszcze nie ma nas dość
- dobra już idziemy - powiedział Liam. Szybko się przebraliśmy, i wybiegliśmy na scenę, w zwyczaju mamy podawać ręce osobą w pierwszych rzędach i tak też zrobiliśmy. Gdy przebiegałem podając ręce i patrząc na fanki dostrzegłem Laure i Jade, ale co one tu robią? Patrzałem zahipnotyzowany na Laure, która mi pomachała i krzyknęła żebym biegł dalej. Koncert trwał, co chwilkę zerkałem na Laure jak dobrze się bawi. Teraz czas stanąć na platformie i przelecieć tą całą arenę, przy Little Things.
- chciałbym zadedykować ten utwór pewnej dziewczynie którą poznałem dziś w szkole, imienia nie zdradzę ale powiem jedno. Brunetko to dla ciebie- krzyknąłem i Zayn zaczął śpiewać. Mam nadzieje że Laura wie że chodzi o nią.
  Po skończonym koncercie są spotkania VIP. Przyszło z dwadzieścia dziewczyn . Gdy przyszły dwie ostatnie dziewczyny, chciałem mówić że to już koniec ale dostrzegłem że to Laura i Jade.
- hej chłopcy możemy autografy ?- zapytały roześmiane, a na moją twarz wkradł się uśmiech.
- jasne, ale Laura przecież ty nas nie lubisz- stwierdził Louis
 - was nie lubię ale One Direction lubię- i zaczęła się słodko śmiać.          - no żartuje lobię i was i One Direction- 
- idziecie na impreze?-
- ja na pewno nie, nie wiem jak Jade, ale ja na pewno nie jutro szkoła wiecie
- no a ja jestem jej opiekunką przez tydzień, więc może kiedy indziej-o fajnie tydzień z Jade tak?
- jaki tydzień, myślałam że tylko dziś- zaczęła się tłumaczyć
- nie ma mowy, chłopcy może wy do nas wpadniecie ?- tak Laura zgódź się  - co ty na to Laura?
- świetny pomysł jasne że się zgadzam - uśmiechnęła się
- to my z Laura już pojedziemy, tu macie adres i czekamy  na was- i wyszły

---------------------------------------------------------------------------------
no hej. Co tam u was? Ja mam dużo nauki, szkoła nie lubię jej. Miłego czytania

środa, 11 września 2013

Rozdział 1

Dzień jak co dzień, właśnie wstałam, podeszłam do szafy wyciągając z niej ubrania. Dziś jest 10 wrzesień, moje urodziny, o nich wiedzą tylko najbliżsi, czyli na pewno moje dwie przyjaciółki Ewelina i Julia. Pomalowałam oczy, a na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk, poszłam do kuchni a tam zastałam moją siostrę, jej różowe włosy opadały jej na ramiona. Oparłam się o drzwi, i czekałam aż mnie zauważy dosłownie po sekundzie spojrzała na mnie.
- Laura- podbiegła do mnie przytulając - wszystkiego najlepszego skarbie, dużo szczęścia, miłości i jeszcze raz miłości, a teraz chodź zrobiłam twoje ulubione śniadanie - moja starsza siostra, nie wiem co bym bez niej zrobiła.
- dziękuje, jesteś kochana...- miałam zamiar mówić dalej ale mi przerwano
- nie dziękuj i mam dla ciebie- podała mi wielki karton, położyłam go na stole powoli podniosłam pokrywkę i zaczęłam piszczeć- prezent 
- podoba się?- zachichotała
- czy się podoba? Jest świetny, ale nie mogę go przyjąć- zamknęłam pudełko, a mina Pezz stała się poważna  z delikatnym uśmiechem
- to jest prezent urodzinowy, więc nalegam abyś go przyjęła, zresztą ta gitara to spełnienie twoich marzeń - miała rację, moim największym marzeniem jest zostać gitarzystką. Scena, jakaś gwiazda zaczyna śpiewać a ja gram dobrze mi znane akordy.
- no dobrze, a teraz na mnie już czas jest wpół do ósmej, bo jeszcze na lekcje się spóźnię- mówiłam zakładając buty i biorąc moją  deskę do ręki.
- a śniadanie ?!- Pezz krzyknęła
- zjem później - powiedziałam kładąc deskę na chodniku, wchodząc na nią i odpychając się jedną nogą o chodnik. W ciągu pięciu minut byłam pod szkołą, weszłam do niej jakby nic się nie stało. Nie lubię obchodzić urodzin, dla mnie to nic ważnego to tylko dzień twoich urodzin nic więcej. Podeszłam do mojej szafki wkładając  w nią deskę i wyciągając potrzebne mi podręczniki na pierwszą lekcję którą okazała się fizyka, ubóstwiam ten przedmiot. Gdy szłam do klasy spotkałam moje przyjaciółki.
- hej dziewczyny- przywitałam się z nimi
- wszystkiego najlepszego - krzyknęły tak głośno że każdy stojący na korytarzu obrócił się w naszą stronę
- no na co się gapicie? co?  - zapytałam ich tak dla odstraszenia, oczywiście nikt tu z obecnych nie wie że jestem wampirzycą, ukrywam to jak najbardziej się da.- głośniej się nie dało?! - krzyknęłam szepcząc
- przepraszamy, ale no wiesz dziś kończysz 17 lat, to okazja do świętowania- tłumaczyła Ewelina
- hej, dziewczyny- nagle podszedł do nas Tomek, chłopak Eweliny. Mnie i Julię przytulił a, Ewelinę pocałował w policzek- wszystkiego najlepszego Lura- Tomek szepnął tak że słyszała tylko nasza czwórka
- dziękuje - zabrzmiał dzwonek na lekcje - to czas iść na fizykę dziewczyny idziemy - weszłyśmy do klasy jako pierwsze usiadłyśmy na swoich  miejscach.
- dzień dobry dzieci- powiedziała nasza kochana pani Gilińska - więc dziś do naszej klasy dołączy piątka nowych uczniów...- nie słuchałam jej, dostałam SMS od Juli,, nie zgadniesz kto dziś przyjeżdża? Niall, ale super aaaaaaaaaa '' taką wiadomość dostałam.
- Laura ty mnie słuchasz? - zapytała ze złością nasza nauczycielka
- tak, tak proszę pani- powiedziałam szybko
- tak? Więc kiedy przyjadą nasi nowi uczniowie?- jestem wampirem, i dostałam taki dar patrzenia w przyszłość, nie narzekam na ten dar
- za chwilkę usłyszymy pukanie, i w drzwiach stanie pani dyrektor, a za nią będzie stała ta piątka chłopców - i miałam racje bo gdy skończyłam mówić ktoś zapukał i do klasy weszła pani dyrektor. Nauczycielka w wielkim zdziwieniu spojrzała na moją osobę
- panno.Gilińska, pani nowi uczniowie - do klasy weszła piątka chłopców, jeden był mi bardzo znajomy, miał blond włosy i brązowe odrosty, gdy zdjął okulary przeciw słoneczne zobaczyłam jego oczy Niall? zapytałam się w myślach, szybko spojrzałam na Julię, która miała otwartą buzię ze zdziwienie że jej chłopak będzie chodził razem z nami do klasy.  Reszta chłopców także zdjęła okulary. moją uwagę przykuł  chłopak z lokami i zielonymi oczami.
- chłopcy, usiądźcie  tam gdzie są wolne miejsca- chłopcy rozejrzeli się po klasie, wolne miejsca były tylko przy mnie, Juli, Ewelinie, Selenie i Cher. Lokowany ruszył w moim kierunku, stanął przy krześle obok mnie
- mogę się dosiąść? - zapytał tym zachrypniętym głosem, było mi obojętne czy usiądzie czy nie
- skoro musisz - reszta chłopców poszła by szukać innego miejsca, ale on odsuną krzesło i na nim usiadł.
- jestem Harry- wyciągnął rękę w moją stronę
- a po co mi to wiedzieć? - zapytałam, nie wiem skąd ale ja go znam. wiecie jak się żyje dobre 159 lat, to się poznaje wiele osób. Nagle zadzwonił dzwonek, szybko wstałam, spakowałam książki i wyszłam z klasy. Podeszłam do szafki, wyciągnęłam spodenki i kozulkę  do następnej lekcji obróciłam się na pięcie łokciem zamykając szafkę i poszłam w stronę szatni.

    * Harry *

Weszliśmy do tej szkoły, szczerze mówiąc nic się nie zmieniła, razem z chłopakami udałem się do biura pani Dyrektor. Zapukałem i usłyszałem ,, proszę '' powoli otworzyłem drzwi i weszliśmy, pani oprowadziła nas po szkole prowadząc do jakieś klasy, gdy weszliśmy nauczycielka pytała jakąś dziewczynę, miałem okulary. Mój wzrok wbił się w  brunetkę, dyrektorka coś tam mówiła do nauczycielki i gestem kazała nam zdjąć okulary, tak też zrobiłem, tajemnicza brunetka spojrzała w moim kierunku na co się szeroko uśmiechnąłem.
-  chłopcy, usiądźcie  tam gdzie są wolne miejsca- rozkazała nauczycielka, szybko spojrzałem na brunetkę miejsce o bok niej było puste, szybko ruszyłem w jej kierunku.
- mogę się dosiąść? - zapytałem miło, wyczułem dziwny zapach jakby wampirzy.
- skoro musisz- ostra, mówi obojętnie nie patrzy na mnie, lubię takie.  Powoli odsunąłem krzesło i usiadłem
- Harry - wyciągnąłem rękę w jej kierunku
- a po co mi to wiedzieć? - i tak się dowiem, nagle zadzwonił dzwonek, brunetka szybko wyszła z klasy a do mnie podeszła chyba farbowana blondynka, bo tak jak Niall miała brązowe odrosty
- cześć słodziaku, jestem Monika- i znów ten dziwaczny zapach ale tym razem jeszcze wyczułem rybę.
- fajnie, ja jestem Harry. Zdradzisz mi imię tej brunetki z którą siedzę?- zmarszczyła nos, chyba się nie lubią
- Laura, ta brunetka ma na imię Laura-wysyczała przez zęby, sztucznie się uśmiechając- ja muszę iść-
- do zobaczenia - w głębi cieszyłem się że poszła
- Harry, rusz się bo się spóźnimy na - Liam wyciągnął karteczkę z lekcjami -  W-F -  no super, co jeszcze?
- dobra już idę- musiałem iść do szafki po jakieś szorty i koszulkę. Powoli szedłem szukając numerka mojej szafki, znalazłem obok  mojej stała jakaś osoba szukając czegoś w swojej, zamykała .

--------------------------------------------------
Siema, oto pierwszy rozdział. Jak ta, szkoła? Ja już miałam trzy sprawdziany. To ja zmykam paaaaaaaaaa