Translate

środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 5

Dzień w szkole minął bardzo szybko, Ewelina nie polazła się w szkole. Właśnie mam matematykę, lubię ten przedmiot, w szkole ani razu nie zobaczyłam Harry'go ani jego reszty zespołu co mnie także ucieszyło. Wracając weszłam do Eweliny.
- hej, jak obiecałam przyszłam- powiedziałam uśmiechnięta
- hej, wchodź, napijesz się czegoś?- mówiła na jednym wydechu, widać że się boi na dodatek jej rodzice wyjechali na miesiąc do Hiszpanii.
- nie przyszłam tylko sprawdzić, i już lecę. Jade czeka na mnie w domu- pobiegłam do ogródka, wyczułam tak jakby anioła, ale to nie możliwe zobaczyła by go, chyba że uratował Tomka jak ona biegła po różdżkę.
- i co masz coś?- zapytała Ewelina
- nie, a wiesz coś już o Tomku?- pokiwała przecząco głową- na pewno nic mu nie jest , ja już będę szła, pa- powiedziałam przytulając ją i wychodząc. Jechałam bardzo szybko, wbiegłam do domu i poczułam szarlotkę,  jak ja kocham, to ciasto,
- o już jesteś, upiekłam szarlotkę i jak zjesz, odrobisz lekcję to pójdziemy na zakupy - powiedziała uśmiechnięta. Nałożyła  na talerzyki po kawałku szarlotki, jadłyśmy i gadałyśmy.
- zdradź mi na nią przepis- poprosiłam, ona tylko zachichotała
- nie ma mowy, kiedyś ci go zdradzę ale jeszcze nie teraz, co masz zadane?- chwilę się zastanowiłam
-mm... nic, dziś był taki luźny dzień, zaraz pójdziemy na zakupy tylko pójdę się zanieść torbę- pobiegłam po schodach do mojego pokoju a w nim zobaczyłam jeden wielki burdel- JADEEE!!!!!!!!!!!!!- krzyknęłam a ona jak poparzona przybiegła do mojego pokoju- co to ma być?!- zapytałam trochę bardziej spokojnie
- mnie się nie pytaj, owszem weszłam do pokoju po ubrania, ale nie wywaliłam ci tych ubrań- również na mnie krzyknęła
- dobra, stało się to się nie odstanie, lepiej pomóż mi sprzątać- gdy zaczęłyśmy zbierać ubrania zadzwonił telefon domowy , poszłam odebrać
- słucham, tu rezydencja państwa Edwards, mówi Laura- zawsze tak mówimy
- cześć siostra, wrócimy do domu za dwie godziny, babcia wyzdrowiała i masz od niej pozdrowienia - dzwoniła Perrie, i po fajnym tygodniu
- spoko, to czekam- skończyłam
- co jest?- zapytała Jade
- nic tylko rodzice i Perrie będą za dwie godziny, to nici z naszych zakupów - powiedziałam zawiedziona
- to ja pójdę, dasz sobie radę?- powiedziała smutna,
- jasne że dam radę, pa-  i zamknęłam za nią drzwi
-----------------------------------------------
No hej, wiem rozdział krótki i nudny, ale teraz tylko takie będą bo moja wena uległa nagłej awarii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz